» Blog » Rozprawy #10: my head is full of ghosts
28-12-2014 21:47

Rozprawy #10: my head is full of ghosts

Odsłony: 115

Rozprawy #10: my head is full of ghosts

Jest też tutaj.

Magdalena Tulli - Szum,

czyli my head is full of ghosts

Każden jeden, który potrafił poradzić sobie z tytułem jubileuszowej Rozprawy, powinien sięgnąć po Szum – im szybciej, tym lepiej. Tak przynajmniej podpowiada mi mój spaczony umysł, a choć ledwo dychający racjonalizm pyta go, co właściwie łączy polską pisarkę z kalifornijskim punkiem, to nie będę go słuchał. Wyczuwam w tej powieści skompresowaną furię, wyczuwam wyciągnięte z rynsztoka, ledwo opłukane (jak pistolet, od którego ginie esesman) emocje, wyczuwam obrazoburczość przekompilowaną w postać zgrabnego literackiego kodu. Szum parzy przy najmniejszym nawet kontakcie, razi nieuziemionymi uczuciami, kaleczy niesfazowanymi krawędziami ostrych obserwacji. Bomba.

Tulli jest niesłychanie odważna. Bierze na warsztat dwa (ewentualnie trzy) tematy, z których przyzwoity człowiek nie tyle powinien, co musi wyspowiadać się w sposób przyzwoity: szanuję. Szanuję rodzinę. Szanuję przerażającą obozową przeszłość. W Szumie sprawy nieprzyjemnie się komplikują.

Pognieciona historia dwóch matek, sióstr, czyni z nich jednostki zwichrowane: jedna zapomina o postrzeganiu, poznaniu i zmianie, godząc się tylko na taki świat, jakiego chce, druga natomiast świat, którego nie chce, odsuwa od siebie na długość wyciągniętej ręki i pozwala mu na kontakt z nią tylko wtedy, gdy czuje się całkowicie bezpieczna. Najstraszniejsze w ich wspólnej opowieści jest to, iż są świecie przekonane o tym, że nic ich nigdy nie złamie – a tymczasem dawno już są złamane. Obozy, które wyrzuciły z pamięci, wyrwały obie z życia i rozbiły – pozostał po nich tylko szum. Heroiczny i nieskończony wysiłek pozwolił zestalić się setkom harmonicznych w postaci – nieprzypadkowe, ale wybrakowane. Postaci, które wyszły z obozów i założyły rodziny.

Narratorka Szumu to dziecko skrzywdzone. Dziecko, którego rodzice pominęli jego istnienie milczeniem. Dziecko zapomniane i odstawione na bok. Czy jej niedopasowanie to efekt szkolnych problemów? A może szkolne problemy są efektem niedopasowania? Co w takim razie jest jego źródłem? Odpowiedź, choć prosta, jest szalenie trudna do zaakceptowania: córka jest pochodną matki. Matka wyrwała się z obozu, ale nikt nigdy nie wyrwał obozu z niej – choć próbowała ukryć upiorną melodię pod szumiącym rozedrganiem codzienności, to ta na stałe wdarła się do jej życiogłosu i nie miała w planach nigdy ucichnąć.

Gdzieś z tyłu głowy zaś cały czas brzęczy pytanie: ilu z nas pochodzi z takich rodzin? I nie chodzi tu wcale ogrom dramatu, lecz o jego obecność. Ilu z nas ma zadawnione (zabliźnione) pretensje do swoich najbliższych, które zatruły znacznie więcej wód, niż jesteśmy w stanie wyrzygać w bolesnych spazmach? Ilu z nas stawia kroki nie dlatego, nie po, a mimo że? Tulli w króciutkiej powieści opisała dźwięk pustych mis, którymi wszyscy jesteśmy: mis wydrążonych przez najcichsze krzywdy, przez krzywdy przemilczane i zapomniane przez wszystkich poza nami samymi. Zapisała w pięciolinii ból powszechni i powszedni – może niezbyt intensywny, ale uciążliwy na tyle, że paczy.

Szum jest cichym krzykiem oburzenia – precyzyjną szpilą wbitą w bezrefleksyjną zgodę na bylejakość. Magdalena Tulli poruszyła mnie i pozostawiła obok siebie samego, w miejscu, z którego trochę lepiej widać wydeptaną przeze mnie ścieżkę. Świetna literatura.

2
Notka polecana przez: baczko, Scobin
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.