Blog

Wyświetlono rezultaty 11-20 z 23.

Rozprawy #1: o marzeniach w dwóch akapitach

31-01-2014 17:20
4
Komentarze: 4
Rozprawy #1: o marzeniach w dwóch akapitach
Z obowiązku: ble ble ble tutaj.   Ci z Was, którzy na świat patrzą przez mędrca szkiełko, dla których rzeczywistość jest tak ostra, że aż ziarnista, którzy z gapiostwem mają tyle wspólnego, co Coelho z (dobrą) literaturą (nawias, bo jestem zdania, iż jego twórczość bez niepotrzebnego żalu i zupełnie zbędnych westchnień można wyrzucić poza, nomen omen, nawias jakiejkolwiek literatury) – ci zauważyli, iż wyścig moich wad już w cuglach wygrywa nieopanowane gadulstwo. Pocieszam Was w trójnasób: po pierwsze – twarzą w twarz ciasno opinam formę i preferuję treść, a to wszystko to...

Słowo na niedzielę i ważniejsze dni tygodnia #4: o tym co było

26-01-2014 17:51
12
Komentarze: 8
Primo nr 1: tekst ukazał się także tutaj. Primo nr 2: moje podsumowanie, w którym skupiłem się na fantastyce, jest tutaj.   Na początek odrobina statystyki w formie, za którą wyrzucają z uczelni technicznych i ekonomicznych: poprzedni rok był bardzo podobny do poprzednich, mniej więcej taki sam, odpowiadający i identyczny z. Liczba przeczytanych przeze mnie książek oscyluje, jak zwykle, między 120 i 150. Gdybym na siłę szukał zmian, wskazałbym na pewne przesunięcie – w 2013 ze względu na pracę nie miałem w wakacje czasu na czytanie, więc musiałem odbić sobie we wrześniu i później...

Co mówi lis...

12-11-2013 19:55
5
Komentarze: 5
Kiedy cały (CAŁY!) świat zastanawia się, jak robi lis, miłośnicy dobrej literatury siedzą cicho. Dlaczego? Bo już wiedzą. Uzaemon łamie butem jakąś gałązkę, pozostali odwracają się i patrzą na niego gniewnym wzrokiem. W oddali poszczekuje lis. Stromizna zbocza łagodnieje. Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta, David Mitchell. Poszczekuje lis. Lis poszczekuje. Poszczekuje. Wow.

Słowo na niedzielę i ważniejsze dni tygodnia #3: wiejskie spotkanie

10-11-2013 19:18
4
Komentarze: 0
Słowo na niedzielę i ważniejsze dni tygodnia #3: wiejskie spotkanie
Do przeczytania także tutaj. Literatura jest spotkaniem. (Powyższe zdanie spełnia jedno z moich najgłupszych marzeń; zawsze chciałem cokolwiek zacząć w stylu nawiedzonego wykładowcy czegokolwiek przegrywającego z łysiną. Po nawiasie będzie dalszy ciąg tej wypowiedzi, ale już bez tego metafizycznego sztormu targającego trzcinami przytomności.) Tak uważam i wstydzę się tego tylko trochę. Nie na tyle, żeby głośno tego nie powiedzieć, ale na tyle, żeby troszkę tę tezę wyśmiewać, choćby przez nazywanie jej wynurzeniem. Kontynuujmy więc: wynurzenie moje wynika z tego, że kiedy czytam, zawsze domi...

Słowo na niedzielę i ważniejsze dni tygodnia #2: co kto lubi, gdzie kto to ja

03-11-2013 23:37
5
Komentarze: 9
Można przeczytać także tutaj. Uwaga! Dzisiaj będzie bardzo dużo o grzeszeniu, właściwie tylko o grzeszeniu, dlatego tych, którzy są na grzeszenie uczuleni, uprzedzam: dzisiaj będzie o grzeszeniu. A właściwie to ograniczę się do spowiedzi wybiórczej – powiem coś o chciwości, której nie żałuję i z której nie mam zamiaru się leczyć. Tak rozhasany egocentryk i zakochany we własnej osobie solipsysta jak ja nie bardzo lubi przyznawać się do tego, że realizuje jakiekolwiek schematy. (1. Nie lubi przyznawać się do niczego, poza kłamstwem, do którego lubi się przyznawać. 2. Nikt nie lubi przyzn...

Słowo na niedzielę i ważniejsze dni tygodnia #1: co mnie w Karpowiczu mierzi

20-10-2013 19:09
6
Komentarze: 5
Jak ktosik chce, niech czyta tu.   Dziecięciem będąc (to jest mniej więcej rok temu), podczas lektury Starej szuflady Wyki, zwróciłem uwagę na pewien fakt, który mnie zaskoczył, zdziwił, lekko oburzył, trochę zniesmaczył – ogółem rzecz biorąc, wprawił w konfuzję i drgania harmoniczne. Co jeszcze straszniejsze, w Wypiskach słowa jego potwierdza inny mistrz – Henryk Bereza. O co chodzi? O to, że krytyk literacki w swojej pracy odnosi się do autora omawianego dzieła w sposób personalny. Garść natychmiastowych sprostowań: zawodowa krytyka to działka zupełnie mi obca i wszystko...

Co, jak i kiedy czytnik zmienia

19-10-2013 22:43
20
Komentarze: 31
Człowiek młody i poważny (z naciskiem na i), kiedy zacznie swój żywot zawodowy (tudzież półzawodowy, czy, jakby to należało nazwać w tym przypadku, jednosiódmozawodowy), ma okazję wydać więcej pieniędzy niż zawżdy wydawał. U mnie poszło to w kierunku, w którym zwykle idzie: pierwszą przyczyną pozostają książki, ostatnim celem – literatura. Zainwestowałem w czytnik. Opis problemu najłatwiej zacząć od zaznaczenia tego, co wydaje się oczywiste, ale jakoś łatwo o tym zapomnieć: zakup kundla (tudzież każdego innego e-papierowego tałatajstwa) to tylko wierzchołek góry lodowej. Podobno to ust...

Co zaszło między Żuławskim a Szczyżańskim (cz. II, czyli teksty lepsze)

02-05-2013 11:41
12
Komentarze: 1
We wczorajszej notce, wylewając tony jadu, stwierdziłem, kto Żuławia dostać nie powinien. Tak się złożyło, że połowę listy nominowanych mogłem skreślić bez większych wyrzutów sumienia (tylko ta Fuga...). Druga część zestawienia jest jednak bardziej problematyczna. Dlaczego? Bo to dobre książki są. Wszystkie trzy. Zacznę od Nieba ze stali, które nagrody nie zgarnie. To powieść wciągająca i bez wątpienia bardzo dobrze napisana. Ale kiedy wyobrażam sobie, że taki tekst miałby zostać uznany za najważniejszy, najlepszy i najbardziej interesujący kawał fantastyki z zeszłego roku, to jestem zwyczajn...

Co zaszło między Żuławskim a Szczyżańskim (cz. I)

01-05-2013 15:41
8
Komentarze: 4
Wczoraj skończyłem czytać Czarne. Zależało mi na jak najszybszym nadrobieniu tego braku, gdyż – o cuda na niebiosach – był to ostatni z nominowanych do Żuławia tekstów, którego nie znałem. Teraz, jako opiekun polskiego dziedzictwa literackiego, dziedzic najzacniejszej w świecie kultury i osoba ogólnie mało zrównoważona, czuję się jednocześnie zobowiązany i uprawniony do stwierdzenia, kto tę ważką nagrodę dostać powinien. Jakby ktoś nie wiedział, lista nominowanych prezentuje się następująco: 1. Czarne – Anna Kańtoch 2. Niebo ze stali – Robert M. Wegner 3. Widma –...

Firma Recenzencka B. T. Szczyżański a oceny

20-12-2012 12:04
9
Komentarze: 1
Prolog I (można pominąć): Trudno nie zorientować się, że jestem szalenie aktywnym blogerem. Dla tych najmniej uważnych zwrócę uwagę na dwa trudne do przeoczenia fakty: od ostatniej notki, która nie była nachalną, prostacką i brudną reklamą, minęły jakieś cztery miesiące [1], a od pierwszego wpisu (czyli przez ostatnie dziesięć miesięcy) udało mi się spłodzić całe trzy tekścidła [2]. Czasami mnie samego przeraża ten tkwiący we mnie (a może poza mną) dziki pęd do komentowania zastanej rzeczywistości, który sprawia, że nijak nie mogę zbyć najmniejszej nawet sprawy milczeniem. A tak naprawdę to n...